Zaloguj się

Podpis elektroniczny w przededniu wejścia Polski do Unii Europejskiej

  •  Kutyłowski Mirosław
  • Kategoria: E-gospodarka
Moment przystąpienia do Unii Europejskiej może dużo zmienić w praktyce stosowania podpisu elektronicznego w polskiej gospodarce. Polskie ramy prawne, niesprzyjające jak się okazuje wykorzystaniu tego narzędzia w praktyce gospodarczej, mogą stać się obecnie źródłem zagrożeń dla polskiej gospodarki. Wiele problemów ma swoje źródło w słabym przygotowaniu do stosowania nowoczesnych technologii i popełnianych błędach merytorycznych.

Wolność stosowania technologii podpisu elektronicznego
Jedną z podstawowych zasad postulowanych przez Dyrektywę Unii Europejskiej o podpisie elektronicznym jest ograniczanie ingerencji państwa. Dyrektywa nie wkracza w obszar umów cywilno-prawnych i problematykę podpisu elektronicznego w zamkniętych systemach. Zasady stosowania tej technologii mają ustalać między sobą zainteresowane strony.
W Polsce jest inaczej i stanowi to bardzo istotną barierę formalno-prawną. Dla przykładu, jednym z ważniejszych pól zastosowań podpisu elektronicznego jest użycie go do uwierzytelniania wewnętrznej korespondencji i obiegu dokumentów w dużych organizacjach. Polska ustawa o podpisie elektronicznym w istocie sprawę bardzo skomplikowała. 
Załóżmy dla przykładu, że państwowa uczelnia zapragnęła usprawnić administracyjną obsługę własnych studentów. Sprawy technologiczne nie stanowią problemu. Istniejąca infrastruktura pozwala na elektronizację większości kontaktów administracyjnych studenta z uczelnią (zapisy na zajęcia, zgłoszenia na egzaminy). Korespondencja generowana w tym celu może być tanio i niezawodnie zabezpieczana za pomocą podpisu elektronicznego. Przynosi to znaczące usprawnienie obsługi administracyjnej i obniżenie kosztów. 
Na problemy napotykamy się jednak w obszarze formalno-prawnym. Wydanie certyfikatu klucza publicznego określonej osoby jest w sensie ustawy "usługą certyfikacyjną". Ta zaś może być świadczona jedynie na podstawie umowy zawartej pomiędzy jednostką wystawiającą certyfikat a właścicielem klucza publicznego. Tak więc aby zelektronizować kontakty ze studentami najpierw należy wykonać szereg czynności przewidzianych ustawą o podpisie elektronicznym - w tym dokonanych osobiście. Co gorsza, okazuje się, że państwowa uczelnia w ogóle nie ma prawa świadczyć usług certyfikacyjnych - w tym wobec własnych studentów i pracowników - ustawa wymienia wyraźnie kto owe usługi może świadczyć. Uczelnia musiałaby zatrudnić zewnętrzną firmę. Wszystko to podnosi koszty i stawia pod znakiem zapytania sensowność całej operacji.

Artykuł pochodzi z czasopisma "e-Fakty" 1/2004.
Ostatnio zmieniany w poniedziałek, 18 grudzień 2006 14:05
Więcej w tej kategorii: « Wirtualny doradca Bank poza bankiem »
Zaloguj się by skomentować