Logo
Wydrukuj tę stronę

Standaryzacja magazynowania. Wpływ informatyki na logistykę - cz. 3

 
Wpływ informatyki na logistykę - cz. 3

Magazynowanie jest stare jak świat. Od zarania dziejów człowiek magazynuje zapasy materiałów zdobytych w lepszych czasach w celu spożycia ich w czasach trudniejszych. Zresztą nie dotyczy to tylko człowieka, znane jest gromadzenie zapasów przez przysłowiowego chomika czy też zużywanie ich podczas zimowego snu przez niedźwiedzia. Biolodzy zapewne bez problemu potrafią wytłumaczyć celowość tych poczynań, ale chyba nie potrafią wytłumaczyć zasad i reguł pobierania zapasów przez te sympatyczne zwierzęta. Czy chomik magazynuje zapasy zgodnie z jakąś strategią składowania? Czy niedźwiedź zużywa zmagazynowane zapasy z tkanki tłuszczowej według jakiejś strategii pobrań? Przecież chyba nie wg FIFO a na pewno nie wg FEFO, chyba, że instynkty dyktują jakąś logikę postępowania. Należy przypuszczać, że tylko Matka Natura może na ten problem znać odpowiedź.
Człowiek, jako istota rozumna magazynuje zapasy według porządków przez siebie ustanowionych. Gospodyni domowa w nie tak odległych jeszcze czasach, zawsze wiedziała co, w jakich ilościach i w którym miejscu spiżarni się aktualnie znajduje. Rzemieślnik (dzisiaj powinno się raczej powiedzieć: przedsiębiorca) świadczący usługi związane z naprawami samochodów, utrzymuje zapas niezbędnych, a z doświadczenia wiadomo, że często rotujących, części zamiennych w takiej ilości i w takim porządku składowania, aby zapewnić wystarczający poziom obsługi klienta. Zresztą po co mu większy zapas? Wystarczy podejść do komputera z Internetem i zamówić brakujące części od najbliższego (lub najtańszego) dostawcy. Ani gospodyni domowa ani ów rzemieślnik, jeśli pozwolimy sobie na nieco nostalgiczną nomenklaturę zawodową, nie muszą być wyposażone w system informatyczny zarządzający zapasami w spiżarni czy w warsztacie samochodowym. W innej jednak sytuacji znajduje się dostawca części samochodowych, który współpracuje z kilkudziesięcioma lub nawet kilkuset rzemieślnikami, a każdy z nich chce mieć potrzebne części zamienne ,,tu i teraz’’, po to przecież zainwestował w komputer z Internetem.

Duży dostawca samochodowych części zamiennych, chcąc utrzymać założony poziom obsługi klienta, musi zmagazynować znacznie większą ilość różnorodnych elementów, niezwykle, jak to w branży samochodowej, do siebie podobnych, nie tyle na lepsze czasy ile po to, aby szybko i sprawnie obsłużyć swojego Klienta – naszego rzemieślnika, aby ten szybko i sprawnie naprawił nasz (mój lub Czytelnika) samochód w dopuszczonym przez nas terminie 2 godzin (tyle akurat dzisiaj mamy wolnego czasu, w którym możemy obejść się bez samochodu).

Zarządzanie składowaniem kilkunastu czy kilkudziesięciu tysiącami części samochodowych to już nie to samo, co kilka czy kilkadziesiąt słoików z dżemem truskawkowym czy konfitur wiśniowych składowanych w spiżarni niegdysiejszej gospodyni domowej. Poważny dystrybutor części samochodowych wyposaża się więc w komputery, sprzęt do czytania i drukowania kodów kreskowych oraz w system informatyczny, który „cały ten bałagan” sam uporządkuje. Ma szczęście, gdy trafi na konsultantów, którzy postawią właściwą diagnozę, ustalą terapię i zapiszą recepty na poprawę sytuacji. Nie ma szczęścia, gdy trafi na sprzedawców, którzy zamiast leczyć, tanio i szybko wstawią protezę (sprzedadzą system informatyczny).


Ostatnio zmieniany w poniedziałek, 10 lipiec 2006 15:26
© 2000-2023 Sieć Badawcza Łukasiewicz - Poznański Instytut Technologiczny