Zaloguj się

Logistyka w prasie

Rozmowa z Iwo Nowakiem, redaktorem naczelnym dwumiesięcznika "Logistyka", o rynku polskich czasopism logistycznych.

Izabela Wielicka
: W minionym roku dwumiesięcznik „Logistyka” obchodził jubileusz 40 lat istnienia. To chyba najstarsze czasopismo logistyczne w Polsce?
Iwo Nowak: Może nie najstarsze, ale to prawda, że jesteśmy jednym z najdłużej ukazujących się nieprzerwanie czasopism logistycznych na rynku. Natomiast, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt poruszania się w sferze nauki i praktyki jednocześnie, to zdecydowanie jesteśmy najstarszym periodykiem łączącym te dwa, jakże nieraz odrębne, obszary. Właśnie dzięki temu kojarzeniu „ognia z wodą” nasze czasopismo ułatwia obustronny przepływ informacji i wiedzy między nauką a praktyką. Dzięki temu, „Logistyka” zachowuje swój niepowtarzalny charakter przez tyle lat. Obserwując rynek czasopism logistycznych widać wyraźnie, że nie ma takiego drugiego tytułu. Z jednej strony są czasopisma o profilu naukowym, a z drugiej tytuły typowo komercyjne. My plasujemy się w środku, chociaż nie do mnie należy określenie, czy jest to ten właśnie „złoty środek”. To już oceniają sami Czytelnicy, kupując nas od tylu lat.

I.W.: Dziś logistyka to jedna z najważniejszych gałęzi współczesnej gospodarki. 40 lat temu ta dziedzina nie była tak popularna. Jakie były początki czasopisma „Logistyka”?
I.N.: Musimy sięgnąć do roku 1970, kiedy to pojawił się kwartalnik „Magazynowanie i Transport Towarów”, wydawany przez Wydawnictwo Czasopism Technicznych NOT w Warszawie oraz Państwowe Magazyny Usługowe w Warszawie. Pierwszym redaktorem naczelnym był inicjator powołania kwartalnika, Stanisław Teski. W tamtym czasie czasopismo (z siedzibą przy ul. Wspólnej 1/3 w Warszawie) było organem: Urzędu Rezerw Państwowych, Państwowej Rady Gospodarki Materiałowej oraz Urzędu Gospodarki Materiałowej. Poruszana na jego łamach tematyka dotyczyła problemów budownictwa i wyposażenia magazynów, technologii pracy magazynów, ładunków, środków transportu zewnętrznego, technologii przeładunków, organizacji pracy, zarządzania i ekonomiki magazynowania. Po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. w Polsce, Minister Gospodarki Materiałowej swoim zarządzeniem z 23 grudnia 1982 r. przerwał wydawanie kwartalnika. Podobne decyzje wstrzymały w tamtym okresie niemal wszystkie czasopisma i gazety - na szczęście nie na długo. Jeśli chodzi o nasz tytuł, to 3 marca 1983 r. Prezes Głównego Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk, na wniosek Podsekretarza Stanu w Urzędzie Gospodarki Materiałowej, wyraził zgodę na wydawanie kwartalnika „Problemy Magazynowania i Transportu” przez Instytut Gospodarki Magazynowej w Poznaniu (IGM). Jak widać, zmienił się tytuł i wydawca, jednak czasopismo kontynuowało linię tematyczną zarówno warszawskiego kwartalnika „Magazynowanie i Transport Towarów”, jak i ukazujących się od 1979 r. w Poznaniu i nakładem IGM „Problemów Magazynowania”. W latach 80. ubiegłego wieku redaktorami naczelnymi pisma, którego siedziba już na stałe przeniosła się do Poznania na ulicę Estkowskiego 6, byli: Ambroży Stachowiak (I - VI 1984 r.), prof. Elżbieta Gołembska (VII.1984 - XII.1987 r.) i prof. Stefan Abt (I.1988 - XII.1989 r.). To właśnie oni współtworzyli w tamtych latach polską myśl logistyczną. Postępujące od przełomu lat 80. i 90. zmiany w polityce, a przede wszystkim w gospodarce zaowocowały przekształceniem się zarówno samego Instytutu Gospodarki Magazynowej w Instytut Logistyki i Magazynowania (ILiM), jak i tytułu kwartalnika z „Problemów Magazynowania i Transportu” w „Logistykę” (od stycznia 1994 r.). Poszerzeniu uległ też zakres tematyczny czasopisma. Obejmował dodatkowo elektroniczną wymianę danych (EDI) i automatyczną identyfikację – szczególnie z wykorzystaniem kodów kreskowych. Kolejnym redaktorem naczelnym był Zbigniew M. Skowroński, a wspierali go m.in. Dariusz Gościniak, Karol Górski, Mieczysław Kaczmarek, Stanisław Krzyżaniak i Andrzej Weselik. W maju 2001 r. dołączyłem do grona redakcyjnego „Logistyki”, która już wcześniej przeszła na dwumiesięczny cykl wydawniczy. Po odejściu na zasłużoną emeryturę red. Z.M. Skowrońskiego na początku 2002 r. Dyrekcja ILiM powierzyła mi stanowisko redaktora naczelnego czasopisma, które mam zaszczyt prowadzić do tej pory.

I.W.: Czy w związku z rozwojem czasopisma w ciągu tych 40 lat zmieniały się jego koncepcje, adresaci?
I.N.: Tak, jak wcześniej powiedziałem, czasopismo zmieniało tytuły i wydawców oraz wciąż poszerzało spectrum zagadnień, które pojawiały się na łamach. To było w jakimś sensie odzwierciedlenie stanu rozwoju nauki, techniki, w tym konkretnych koncepcji, opracowywanych i wdrażanych w przedsiębiorstwach. Nieustannie też merytoryczny „ciężar gatunkowy” przenosił się z gospodarki magazynowej jako takiej w stronę łańcuchów dostaw, infrastruktury logistycznej, nowoczesnych środków transportu, implementacji zagranicznych rozwiązań z zakresu m.in. logistyki produkcji i dystrybucji, a także elektronicznej gospodarki. Ta ewolucja trwa nadal, a adresatami czasopisma, oprócz naukowców i praktyków, zostali również studenci oraz uczniowie szkół średnich, kształcący się w zawodach technik logistyk i technik spedytor. To bardzo ważna grupa, gdyż właśnie od nich będzie zależeć funkcjonowanie łańcuchów dostaw i firm branży TSL w przyszłości.

I.W.: Jak funkcjonuje „Logistyka” dzisiaj? Jaka jest jej misja? Do kogo szczególnie kierowane jest pismo?
I.N.: Na krajowym rynku wydawniczym w obszarze logistyki jesteśmy jedynym tytułem poruszającym się na styku dwóch światów, czyli nauki i praktyki. Wymaga to od nas, jako redakcji, szczególnych starań o utrzymywanie wysokiego poziomu merytorycznego publikowanych artykułów i innych materiałów, a zarazem przedstawiania ich Czytelnikom w atrakcyjnej, pod względem edytorskim, formie. Dlatego też jednym z pierwszych kroków, jakie podjąłem po objęciu stanowiska redaktora naczelnego, była decyzja o wydawaniu „Logistyki” w pełnym kolorze. Każdy z działów otrzymał dodatkowo osobny kolor, co ułatwia czytającemu dotarcie do interesujących go treści. Z czasem wprowadziłem na łamy prezentacje reklamowe na płytach CD, a od 2003 roku rozpocząłem sprzedaż pojedynczych, archiwalnych artykułów w wersji elektronicznej. Czytelnicy mogli w ten sposób nabywać tylko te materiały, które były im w danej chwili potrzebne - bez konieczności kupowania całych zeszytów. Ponadto, dzięki wersji elektronicznej, możemy wciąż oferować zawartość wydań archiwalnych mimo, iż większość z nich jest już od dawna wyczerpana w formie papierowej. Przed kilkoma laty powołałem do życia kolejny dział: „Logistyka - nauka”, w którym obok artykułów drukowanych zamieszczamy szereg recenzowanych materiałów na płytach CD. To prawdziwa kopalnia wiedzy, zarówno z branży TSL, jak i obszarów zarządzania, techniki itp., które przecież łączą się z szeroko rozumianą logistyką cywilną i wojskową. Dla zobrazowania skali tego zasobu fachowych informacji podam, że w 2010 roku na łamach „Logistyki” opublikowaliśmy drukiem niemal 300 artykułów doradczych, informacyjnych, naukowych, recenzji, informacji, polemik, wywiadów i podsumowań oraz raportów, a oprócz tego ponad 1040 recenzowanych artykułów na płytach CD. Proszę mi pokazać drugie takie czasopismo z dziedziny logistyki, oferujące podobną dawkę wiedzy. I to wiedzy, nad poziomem której czuwa nie tylko Wydawca - Instytut Logistyki i Magazynowania oraz Kolegium Redakcyjne złożone m.in. z takich ekspertów, jak Stanisław Krzyżaniak, Elżbieta Hałas, Aleksander Niemczyk, czy Ireneusz Fechner, lecz także Rada Programowa, której przewodniczy prof. zw. dr hab. Włodzimierz Rydzkowski z Uniwersytetu Gdańskiego. Zarówno on, jak i jej członkowie: prof. Krystyna Kowalska, prof. Marek Ciesielski, prof. Marek Fertsch, prezes PEKAES SA Jacek Machocki i prezes Transmeble International Sp. z o.o. są wymagającymi recenzentami naszej pracy - przede wszystkim pod względem merytorycznym, ale nie tylko.

I.W.: Prowadzi Pan również dodatek logistyczny „Gazety Wyborczej” - „Flota. Transport. Logistyka”. Zna Pan więc dobrze sytuację na rynku prasy branżowej. Liczba prasowych tytułów logistycznych stale rośnie. Świadczy to o coraz większym zainteresowaniu logistyką. Firmy logistyczne rozwijają się w dużym tempie, powstają wciąż nowe. W związku z tym wzrasta zapotrzebowanie na specjalistów w zawodzie logistyk. Na uczelniach tworzy się kierunki logistyczne, powstały nawet wyższe szkoły logistyczne, jak Wyższa Szkoła Logistyki w Poznaniu, czy Międzynarodowa Wyższa Szkoła Logistyki i Transportu we Wrocławiu. Do zawodu logistyka przygotowują też uczniów niektóre szkoły średnie. Jest więc popyt na wiedzę związaną z magazynowaniem, transportem i logistyką. Czy obecne na rynku czasopisma logistyczne go zaspokajają? Czy, Pana zdaniem, pism tej branży jest wciąż za mało?
I.N.: Mimo, iż tytułów prasowych, poświęconych logistyce, transportowi, czy magazynowaniu jest już sporo, to sądzę, że nie są w stanie w pełni zaspokoić popytu na wiedzę z tego zakresu. Zresztą chyba nie o to do końca chodzi. Tu trzeba wspomnieć, że Poznań jest od wielu lat wiodącym zagłębiem wydawniczym prasy logistycznej. Powstaje tu około 10 tytułów, nie licząc kilku tematycznych portali internetowych. Dominują wydawcy komercyjni. Na drugim miejscu pod względem liczby tytułów prasowych jest Warszawa. Oczywiście do tego można dodać takie wydawnictwa, jak różnego rodzaju zeszyty i czasopisma naukowe, czy roczniki publikowane przez instytuty oraz wyższe uczelnie w całym kraju. Natomiast podstawowym uzupełnieniem wiedzy są nadal książki. W stolicy Wielkopolski oprócz wydawnictwa ILiM, przygotowującego m.in. kompendia w postaci np. tomu „Logistyka”, czy szeregu podręczników dla studentów i szkół ponadgimnazjalnych, swoje książki wydaje też Wyższa Szkoła Logistyki. Wiele ciekawych tytułów opublikowały również ogólnopolskie wydawnictwa, takie jak: Difin, PWE, PWN, MT Biznes, czy BEL Studio. Oferta wydawnicza jest bogata, ale trzeba pamiętać, iż wybierając daną uczelnię należy spodziewać się pewnej specyfiki programowej, nawet jeśli ogólne ramy programu są te same dla konkretnej specjalności. Nieco inaczej na logistykę będą patrzeć wykładowcy na uniwersytetach, wyższych uczelniach ekonomicznych, politechnikach, czy szkołach niepublicznych. I pod tym kątem szuka się źródeł wiedzy. Natomiast już od kilku lat widać wyraźnie rosnące zainteresowanie zasobami portali internetowych, które generują coraz więcej odwiedzin. Myślę, że ich rola będzie wciąż wzrastać w procesie edukacyjnym z zakresu logistyki, transportu, czy magazynowania, jak również jako dostarczycieli bieżących informacji. Pod tym względem czasopisma logistyczne, w większości wydawane w cyklu miesięcznym i dwumiesięcznym, przegrywają już na starcie. Widzą to zresztą reklamodawcy, którzy coraz częściej pukają do branżowych portali internetowych, ograniczając zarazem swoją aktywność w czasopismach wydawanych drukiem.

I.W.: Jak ocenia Pan poziom prasy logistycznej w Polsce pod względem merytorycznym i edytorskim? Z jakimi problemami borykają się wydawcy?
I.N.: Ocena poziomu prasy logistycznej zależy od przyjętych kryteriów i tego, kto czego oczekuje. Czasem może się zdarzyć, że w całym numerze niewiele jest zagadnień interesujących danego Czytelnika, ale jeden artykuł jest właśnie tym, którego akurat potrzebuje. Wydawcy komercyjni z natury rzeczy są nakierowani na praktykę, bo stamtąd liczą na pozyskanie reklam. I nie ma się czemu dziwić. To głównie reklamy utrzymują finansowo czasopisma, a nie tylko sprzedaż egzemplarzowa. Od tego roku czasopisma specjalistyczne obłożono dodatkowo pięcioprocentowym podatkiem VAT, który albo trzeba będzie „utopić” w dotychczasowej cenie, albo tę cenę podnieść. Osoby spoza branży wydawniczej nie zdają sobie sprawy również z tego, że za obecność w dużych sieciach dystrybucyjnych trzeba czasem kolporterom „odpalać” działkę przekraczającą np. 40% ceny sprzedawanego egzemplarza. A przy zakupie, np. artykułów w wersji elektronicznej za pośrednictwem telefonu komórkowego, ponad połowę ich wartości zabiera operator GSM. Ceny papieru i usług poligraficznych też nie stoją w miejscu. Tak więc dla wydawców prasy specjalistycznej sprzedaż egzemplarzowa bez wsparcia wpływów z reklam coraz mniej się opłaca. Trudno też na razie oszacować, na ile elektroniczne książki, dostępne za pośrednictwem specjalnych czytników, wpłyną na ograniczenie nakładów książek drukowanych, a w niedalekiej przyszłości także papierowych wydań czasopism. Co ciekawe, dla odbiorców cena wydań elektronicznych książek, czy czasopism, wcale nie zmniejszy się, mimo pominięcia kosztów druku. Te koszty przejdą po prostu gdzie indziej.

I.W.: Czy widzi Pan na tym rynku jakąś niszę?
I.N.: Coraz więcej nisz zostało już zajętych, ale wraz z rozwojem gospodarki, a zwłaszcza techniki, wciąż pojawiają się nowe nisze. Wygra ten, kto nie tylko pierwszy je dostrzeże, ale będzie umiał je zagospodarować w sposób atrakcyjny dla swoich klientów. Niektórzy wydawcy wspierają się organizowaniem płatnych konferencji, czy szkoleń z wybranych tematów. Tu jednak rynek oczekuje naprawdę czegoś ciekawego, co pozwoli poszerzyć potrzebną wiedzę o elementy przydatne w codziennej działalności. Im więcej będzie konferencji, tym selekcja będzie ostrzejsza, gdyż każdy ma ograniczone zasoby finansowe i czasowe, które może przeznaczyć na tego typu imprezy.

I.W.: Mamy początek roku - okres planowania. Jakie plany ma redakcja czasopisma „Logistyka”?
I.N.: Przede wszystkim chcemy utrzymać wiodącą w kraju pozycję wśród czasopism logistycznych łączących naukę z praktyką. Chcemy, aby to wzajemne przenikanie dostarczało naszym Czytelnikom jak najwięcej wiedzy, którą mogą spożytkować w pracy zawodowej. Cały czas analizujemy też wszystkie „za” i „przeciw”, przymierzając się do uruchomienia wydawania czasopisma również w wersji elektronicznej. Jak to ostatecznie wyjdzie - czas pokaże. Ale ta droga wydaje się nieunikniona, nawet jeśli bardziej ekskluzywna wersja papierowa pozostanie.

I.W.
: Życzę sukcesów i dziękuję za rozmowę.

Ostatnio zmieniany w czwartek, 15 marzec 2012 14:27
Zaloguj się by skomentować