Z perspektywy Polski, która dysponuje obecnie bardzo złym stanem infrastruktury

żeglugi śródlądowej, dyskusja o sposobach naliczania opłat za użytkowanie infrastruktury może wydawać się tematem przedwczesnym. Słuszna jest przecież teza, że najpierw trzeba mieć infrastrukturę, żeby ją udostępniać za opłatą użytkownikom. Wydaje się jednak dobrą praktyką, aby już dziś poznać uwarunkowania naliczania opłat w krajach posiadających rozwiniętą sieć dróg wodnych, zważywszy, że Komisja Europejska chce, aby powstały jednolite standardy w tym względzie we wszystkich krajach UE. Przed przystąpieniem do budowy infrastruktury transportu wodnego, na etapie przygotowywania studiów wykonalności, zakłada się przyszłe wpływy i wydatki związane z przedsięwzięciem.
Choć rzadko
kiedy
mamy
tu
do
czynienia
z
inwestycjami
dochodowymi, nawet
w kilkudziesięcioletnim horyzoncie czasowym, wpływy z opłat choć w części będą rekompensowały początkowe nakłady oraz koszty utrzymania infrastruktury. Zgodnie z polityką transportową UE za użytkowanie infrastruktury transportowej dla celów komercyjnych muszą być naliczane opłaty.
Metodyka naliczania kosztów i stosownych opłat zmienia się. Ekonomiści podchodzą od prostych podziałów na koszty stałe i zmienne w transporcie i coraz częściej kalkulacje opierają na kosztach krańcowych. Naliczane są koszty, które wcześniej nie były brane pod uwagę lub nie było efektywnej metodyki ich naliczania. Są to przede wszystkim koszty zewnętrzne transportu, które poprzez proces internalizacji, są przenoszone ze społeczeństwa na użytkowników infrastruktury transportowej. Choć transport śródlądowy należy do najbezpieczniejszych i najbardziej ekologicznych, to i w tym wypadku powinny być uwzględniane odpowiednie składowe w opłatach ponoszonych przez użytkowników. (...)
Więcej w tej kategorii: « Stadion Narodowy w Warszawie wyzwaniem dla komunikacji w mieście Wpływ transportu i logistyki na bilans emisji CO2 w produkcji i wykorzystaniu biopaliw »
Zaloguj się by skomentować