Zaloguj się

Eko sobie, życie sobie, a wody coraz mniej

Ostatnie dwudziestolecie to m.in. czas silnego rozwoju budownictwa logistycznego w Polsce, w tym zwłaszcza obiektów magazynowych, które przekształciły tysiące hektarów pól i łąk wokół dużych oraz mniejszych miast w obszary przemysłowo-dystrybucyjne o krajowym i międzynarodowym zasięgu oddziaływania. W efekcie, pod bokiem aglomeracji miejskich wyrosły aglomeracje logistyczne, tętniące życiem przez całą dobę, a przed najważniejszymi świętami to może i dłużej… Operatorzy logistyczni i deweloperzy upstrzyli nasz krajobraz "standardowymi pudełkami magazynów", starając się spełniać oczekiwania ich użytkowników, pilnując zarazem możliwie najkrótszego czasu i najniższych kosztów realizacji tych inwestycji. O czymś chyba jednak zapomniano. O czym? O odmienianej we wszystkich możliwych przypadkach w mediach i różnych oficjalnych wystąpieniach ekologii i związanej z nią samowystarczalności obiektów, np. w zakresie pozyskiwania wody, ciepła i energii elektrycznej. Może jednak nie zapomniano, ale nie było to wcześniej opłacalne? A dziś jest?

Od ponad 20 lat promuje się na świecie modę na rozwój budownictwa zrównoważonego ekonomicznie, ekologicznie i społecznie. Do znudzenia powtarzane są takie określenia, jak np. green building lub zielone budownictwo (jak kto woli), ekobudownictwo, czy budownictwo ekologiczne. W 1998 r. w japońskim mieście Nagoja zainaugurowała działalność światowa organizacja World Green Building Council, która oprócz działań popularyzujących wdrażanie ekologicznych standardów budowlanych, przyczyniła się do powstania kilku organizacji certyfikujących budynki na etapie ich projektowania, wykonania i późniejszej eksploatacji - pod względem rozwiązań przyjaznych środowisku i zdrowia pracujących tam ludzi. W efekcie pojawiły się nowe, wielokryterialne systemy certyfikacji obiektów, w tym najbardziej znane: amerykański LEED (Leadership in Energy and Environmental Design) i brytyjski BREEAM (Building Research Establishment Environmental Assessment Method). Oba systemy zostały wprowadzone do Polski w 2010 r. i od tego czasu wiele powstałych u nas nowoczesnych obiektów (głównie biurowych, ale nie tylko) może poszczycić się posiadaniem certyfikatów BREEAM i LEED. Ten ostatni (na poziomie Silver) otrzymał jako pierwszy w naszym kraju budynek biurowo-magazynowo-produkcyjny BorgWarner Turbo Systems Poland w Rzeszowie.
Dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że o ekologicznym budownictwie gada się u nas bez przerwy od lat, ale trzeba było klęski suszy i braku wody w wymiarze ogólnokrajowym, aby zwrócić uwagę już nie na potrzebę, ale wręcz konieczność naprawdę powszechnego wykorzystywania źródeł odnawialnych dla pozyskiwania prądu, wody i ciepła. Od lat zastanawiam się, dlaczego nie wykorzystuje się hektarów powierzchni dachowych i części ścian zewnętrznych obiektów logistycznych na pozyskiwanie ze słońca energii elektrycznej i ciepła oraz wody z deszczówki (przynajmniej do użytku poza spożywczego). W trakcie rozmów otrzymuję różne argumenty, wskazujące na nierentowność takich przedsięwzięć lub niemożność ich zastosowania z najróżniejszych powodów natury technicznej (m.in. nieprzystosowanie konstrukcji dachowych magazynów do obciążenia ich tonami ekranów solarnych, czy fotowoltaicznych oraz ich niską wydajność), a także formalno-prawnej. Energetycy mogliby też wskazać na pewne uwarunkowania związane np. z magazynowaniem nadwyżek energii itd. Szkoda, że właściciele obiektów logistycznych za działania proekologiczne nie dostają zachęt w postaci np. określonych ulg podatkowych, czy możliwości wykorzystywania pozyskanej ze słońca energii na własne potrzeby oraz sprzedaży jej nadwyżek na lokalnym rynku za wynegocjowaną z miejscowym operatorem energetycznym cenę. Na razie mogą dostarczać prąd do ogólnopaństwowej sieci po urzędowych stawkach. Zmiany przełożyłyby się z pewnością na znaczne obniżenie kosztów utrzymywania niejednego magazynu, a ponadto byłaby silniejsza więź z lokalną społecznością, korzystającą przy okazji z tańszego prądu z pobliskiego centrum logistycznego. Oczywiście to są tylko dywagacje i pewnie wielu fachowców z różnych dziedzin może wskazać moją niekompetencję co do szczegółów. Ale w tym miejscu przypomnę artykuł Ewy Radomskiej-Deutsch z numeru 4/2010 "Logistyki", w którym opisywała już wtedy m.in. zbudowane w 2008 r. na pokopalnianych nieużytkach w Chatterley Valley (Wielka Brytania) centrum logistyczne o powierzchni 35 000 m kw., samowystarczalne w 100% pod względem pozyskania energii elektrycznej i ciepła ze źródeł odnawialnych. Autorka wskazała też na ówczesne opinie specjalistów, wskazujące na ok. 40% wyższy koszt realizacji takich obiektów proekologicznych w stosunku do "tradycyjnych" budowli. Jednak trudno uwierzyć, że różnej maści specjaliści i legislatorzy rządowi, samorządowi, naukowcy, konstruktorzy i biznesmeni nie byliby w stanie obniżyć tych procentów tak, by opłacało się budować samowystarczalne, ekologiczne obiekty logistyczne także i u nas. Żeby w końcu ekologia i życie "w jednym stali domu", a wody było pod dostatkiem.

Ostatnio zmieniany w piątek, 02 sierpień 2019 14:49
Iwo Nowak

Z wykształcenia historyk i antropolog kulturowy; w latach 90. ub. wieku kierował poznańskim Oddziałem Polskiej Agencji Prasowej. Na przełomie XX i XXI w. pracował w administracji samorządowej w Swarzędzu, skąd przeszedł w 2001 r. do Instytutu Logistyki i Magazynowania, gdzie w latach 2002-2018 był redaktorem naczelnym ogólnopolskiego czasopisma "Logistyka". W roku 2008 rozpoczął studia III stopnia na Akademii Obrony Narodowej w Warszawie, zakończone obroną pracy doktorskiej na Wydziale Zarządzania i Dowodzenia tej uczelni (obecnie Akademia Sztuki Wojennej) z obszaru nauk społecznych, w specjalności logistyka. Jest rzeczoznawcą Ministerstwa Edukacji Narodowej w zakresie podręczników do kształcenia w zawodzie technik logistyk. Jest także autorem ponad 400 artykułów i współautorem kilku książek poświęconych logistyce i cyfryzacji.

Zaloguj się by skomentować